Gospodarka wojenna XX wiek
PIASTOWIE, CHRZEST POLSKI I POCZ�TKI PA�STWA POLSKIEGO
Historia Polski i Brazylii
Polub nas na Facebook'u
ekiosk.pl

Mówią Wieki 3/2024

tylko
8.50 zł

DOSTʘPNE NA:
Win, iPad, Android

pobierz obrazy

Powojnie. Historia Europy od roku 1945

Tony Judt

Amerykańsko-brytyjski historyk Tony Judt, jako autorytet w problematyce losów francuskiej lewicy intelektualnej, a zarazem dyrektor Remarque Institute w New York University, podjął się zadania wyjaśnienia Europy Ameryce. Owocem tej pracy stało się "Powojnie. Historia Europy od roku 1945", będące prawie tysiącstronicowym wykładem anglosaskiego historyka na temat losów podzielonego Starego Kontynentu.


Opis:

Powojenne dzieje Europy zostały przedstawione ze strony "otwarcie osobistej interpretacji", co wpłynęło na kształt opus magnum Judta. Sama struktura tekstu zasługuje na krótki komentarz. Autor napisał z pozycji paneuropejskich część z 24 rozdziałów. Już w znakomitym eseju "Nadejście zimnej wojny" Judt błyskotliwie i ze swadą omówił zachodnich i wschodnich beneficjentów krystalizującego się konfliktu. Zresztą większość z rozdziałów stanowi zamknięte perełki historyczne (choć niektóre posiadają skazy typowe dla nieoszlifowanych diamentów). Lapidarność stylu Judta uzupełniały efektowne dygresje, porywające anegdoty oraz częstokroć zapomniane cytaty z wypowiedzi świadków opisywanej epoki. Skomplikowane zjawiska zostały wyjaśnione za pomocą prostych, zrozumiałych zdań, celnie charakteryzujących aktorów niedawnej sceny politycznej, na przykład: "Franjo Tudjman słynął z tego, że był w tym względzie bardzo ekumeniczny: gardził zarówno muzułmanami, Serbami, jak i Żydami". Bezkompromisowe oceny znajdziemy na pozostałych stronicach wykładu Judta, czego dowiódł opisem wydarzeń gorącego roku 1968.

Jak przystało na zachodniego historyka, Judt skoncentrował swoją uwagę na dwóch podstawach współczesnej Europy: Francji i Niemczech, które stały się lokomotywami kontynentalnego ładu w ramach UE. Równocześnie schyłek imperialnej świetności Wielkiej Brytanii, włącznie z opisem waśni religijnych w Irlandii Północnej, nie został szczególnie wyeksponowany, podobnie jak przebudzenie się peryferyjnej Skandynawii, która zdumiewała swoimi eksperymentami socjalnego raju, czy rehabilitacja rozwiązań modernizacyjnych wprowadzanych przez kraje basenu Morza Śródziemnego od lat 70.

Judt nie okazał się zwolennikiem wariantu mesjanistycznego, wyznaczającego wyjątkową rolę ruchowi "Solidarności". Autor "Powojnia" skłonił się ku wersji, że zmagania rozgrywające się w Moskwie czyniły z niej faktyczny biegun zimnowojennego świata. Skoncentrowanie się na fuszerce pierestrojki Gorbaczowa ma swoje zalety, jeśli zapamiętało się z przeszłości, z jakim namaszczeniem były przyjmowane w obozie decyzje podejmowane na Kremlu lub uważnie odnotowywało się zmiany w miejscach zajmowanych przez członków Politbiura na tarasie Mauzoleum Lenina. Autor przeciwstawił zagranicznej popularności "Gorbiego" jego nieudolność jako reformatora gospodarki komunistycznego kolosa na glinianych nogach: "nie miał idei, co powinien zrobić".

Mimo amerykańskiej perspektywy obserwacji Judta, w swej pracy zaakcentował on miejsce państw dawnego Paktu Warszawskiego. Autor wykazał się szczególnym zainteresowaniem i znajomością problemów czechosłowackich, co zaowocowało dokładnym prześledzeniem najróżniejszych reakcji na budowanie "socjalizmu z ludzką twarzą", włącznie z jego zmiażdżeniem. Jednocześnie ośmieszył działania kontestacyjne przesileń tamtego przełomowego roku, wykazując chociażby brak jakiegokolwiek zainteresowania ówczesnych postępowców kwestią równouprawnienia kobiet przy jednoczesnym propagowaniu wolnej miłości, czyli tym samym przekształcaniu dialektyki w parodię. W przypadku dekady terrorystycznej potrafił przypomnieć sprawę rasowej segregacji pasażerów samolotu porwanego do Entebe, dokonanej przez terrorystów z RAF, co stoi w sprzeczności z wyidealizowanym obrazem terrorystów w niemieckiej fabule "Baader – Meinhof".

Rozdział pod tytułem "Stroma droga" (zapożyczonym z cyklu Eugenii Ginzburg) można przywołać jako modelowy, gdyż autorowi udało się dokonać zniuansowanej analizy systemu stalinowskiego: od zmonopolizowania władzy przez potężną monopartię z jej szaloną teorią ekonomii socjalistycznej (bez zwracania uwagi na zmasowane zbrojenia bloku wschodniego) do neokolonializmu i ubezwłasnowolnienia ideologicznego oraz gargantuicznego rozbudowania organów represji (statystyka mówiła sama za siebie: Stasi zatrudniała pięć razy więcej agentów w NRD niż Gestapo w całej III Rzeszy).

W przeciwieństwie do Związku Sowieckiego, Stany Zjednoczone pojawiały się sporadycznie na kartach monografii Judta. Zapewne autor założył, że jego czytelnicy posiadają adekwatną znajomość amerykańskiego tła europejskiego galimatiasu. Treść ostatnich rozdziałów – "Różnorodność Europy" i "Europa jako styl życia" – wyraźnie kontrastuje z amerykańską rzeczywistością po 11 września. Na tym mieszkańcy Starego Kontynentu nie zamierzają poprzestać, gdyż autor wieszczył, że "XXI wiek może należeć do Europy", co chyba wiąże się ze zbytnim optymizmem jeszcze sprzed widoków na jakąkolwiek recesję.

Błędy zdarzają się każdemu, nawet autorowi książki tak przyjemnej w lekturze jak "Powojnie". Wiele z nich "naprawiły" literowe przypisy autorstwa dr Renaty Stawarskiej (kwestie ekonomiczne) i dra Klaudiusza Święcickiego (problematyka historyczna). Ale dwójce badaczy nie udało się dokonać pełnej korekty merytorycznej. Tłumacz mógł nie wiedzieć, że w czasie wojny do Warszawy nie była w stanie dotrzeć Armia Radziecka (Sowiecka – niestety autor tłumaczenia okazał się zwolennikiem wprowadzonego po wojnie tłumaczenia przymiotnika "Soviet" jako "radziecki"), gdyż taka nazwa została wprowadzona w miejsce Armii Czerwonej dopiero w 1946 roku. Judt trzeźwo i bezlitośnie określił mrzonki polskiej racji stanu ante bellum: "pielęgnowali swoje oczekiwania dotyczące ich powojennych perspektyw". Ale jeszcze groźniej i wręcz profetycznie zabrzmiał cytat z Churchilla: "Pewnego dnia Niemcy będą chcieli zwrotu swojego terytorium i Polacy nie zdołają ich powstrzymać". Słowa brytyjskiego premiera i laureata Nagrody Nobla powinny być zapamiętane i brzmieć jak memento mori w gmachu polskiego MSZ przy Al. Szucha.

W innym miejscu Judt zauważył, że pogrom w Kielcach był w pewnym sensie odwetem na Żydach kolaborantach, sprzyjających sowieckiemu okupantowi (tak było w przypadku ofiar spośród członków tzw. Komisji Specjalnych). Ten szczegół wpisał się w kwestię odróżnienia wyroków śmierci na "żydowskich" funkcjonariuszach UB i PPR (którzy zatracili wyróżniające ich religijne atrybuty) od rasistowskich mordów na wyznawcach judaizmu. Judtowi ani konsultantom nie przyszło do głowy napisanie, że w Kielcach tłum żołnierzy WP i KBW, funkcjonariuszy UB, MO, ORMO i NKWD oraz dobranych gapiów mordował 4 lipca 1946r. Żydów w klatce "judaistycznej" przy ul. Planty 7, zaś jednocześnie nie tknął klatki "ubeckiej" tej samej posesji.

Polskiego czytelnika mogą zdziwić informacje o wojnie domowej, a nie antykomunistycznym powstaniu z lat 1944-1947 przeciwko obcym rządom w kolonizowanej przez Sowietów Polsce czy brak zaznaczenia kwestii referendum z 30 czerwca 1946r., bezpośrednio poprzedzającego pogrom kielecki. Mikołajczyk został określony jednocześnie jako "antyfaszystowski i antyradziecki", co szczególnie w drugim przypadku nie było zgodne z prawdą, gdyż lider PSL usiłował zerwać z podobną straceńczą postawą, wchodząc w skład TRJN i odcinając się od antysowieckiej retoryki patriotów i powstańców aż do 1947r. Podobnie Judt błędnie w jednym z przypisów sytuował naciski rosyjskich bagnetów na obrady Sejmu Rzeczypospolitej od 1772r., podczas gdy po pierwszy raz miało to miejsce kilkadziesiąt lat wcześniej. Zabrakło informacji o szarej eminencji jednoczącej się Europy, czyli Józefie Retingerze, bez wkładu i zaangażowania którego Europa nie mogłaby się zjednoczyć tak szybko. Zdumiewa opinia tego anglosaskiego historyka o "polskich faszystach z odzysku" wśród członków stalinowskiego skrzydła PZPR, gdyż wyraźnie widać, że pomylił Bolesława Piaseckiego z Mikołajem Demko alias Mieczysławem Moczarem. Zabrakło w "Powojniu" nazwy miejscowości, w której dochodziło przez cztery miesiące 1988r. do "nieregularnych, nieoficjalnych kontaktów pomiędzy związkiem zawodowym i rządem".

Czasami autorzy syntez muszą próbować badać z empatią niekonweniujące ze sobą podmioty. Dlatego niechęć do papieża Jana Pawła II ("jego skłonność do prezentowania zaściankowej i niekiedy niepokojącej wizji polsko–chrześcijańskiej") można wpisać w typową anglosaską rezerwę do papizmu czy wschodnioeuropejskiego ciemnogrodu, graniczącego ze Związkiem Sowieckim. Gdyby tylko Judt znał tytuł pracy habilitacyjnej Karola Wojtyły – "Ocena możliwości oparcia etyki chrześcijańskiej na założeniach systemu Maxa Schelera" – to zapewne zmieniłby swe zdanie o tym znawcy fenomenologii.Trudne do zaakceptowania są opinie profesora Judta wyraźnie eksponujące kino francuskie lat 60. przy jednoczesnym zdystansowaniu się autora do włoskich osiągnięć Antonioniego, Felliniego czy Viscontiego oraz całkowitym pominięciu filmów brytyjskiej generacji "młodych gniewnych" (sic!). Recenzentowi trudno zrozumieć miażdżącą krytykę innego wyspiarskiego fenomenu, punk-rocka, na którym się wychował. Emocje biorą górę nad merytorycznym rozsądkiem, gdy profesor Judt pisze o stylu zapoczątkowanym przez Sex Pistols: "żerował na rynku muzyki popularnej", "pasożytował na kulturze głównego nurtu, wykorzystując obrazy przemocy i radykalny język do często wyrachowanych celów". Wyraźnie muzyka, która "żeby zrobić wrażenie, musiała być głośna", nie przypadła do gustu Judtowi, który w swym sarkazmie spłycił formę kulturowego protestu punkrockowego, ograniczającego się do "trzech akordów i jednego rytmu". Informacja o węgierskiej kapeli "Spion", śpiewającej z niesmakiem o Annie Frank, może zaskakiwać, jeśli pamięta się o przesadnym zaangażowaniu anarchizujących punków po stronie tolerancji rasowej i zwalczania przejawów rasizmu.

Tymczasem nie powinien dziwić stosunek Judta do wojen bałkańskich z lat 1991-1995, autor usiłował zaprezentować swój wykład jako obiektywną opinię o tym koszmarze. Jednak na koniec rozpisał się o Kosowie, "które uniknęło zniszczenia albo usunięcia jego albańskich mieszkańców tylko dzięki bezprecedensowemu atakowi na Serbię sił NATO", co stoi w sprzeczności z faktami rozpętania bezprzykładnej w dziejach wojny informacyjnej przez waszyngtońską agencję PR Ruder Finn, pracującą na zlecenie rządów Chorwacji, Bośni i Hercegowiny oraz wreszcie Albańczyków kosowskich. A uczciwiej byłoby napisać, że każda ze stron mordowała, gwałciła oraz dokonywała czystek etnicznych czy organizowała "obozy jenieckie". Podobnie nieprawidłowo brzmią informacje o zbombardowaniu sarajewskiego rynku w lutym 1994 r. i sierpniu 1995 r. przez Serbów, gdyż śledztwo ONZ wykazało dobitnie, że muzułmańskie moździerze strzelały do własnych ludzi celem prowokacyjnego oskarżenia Serbów. Subiektywnie zabrzmiały informacje Judta o Račaku, Rambouillet czy Srebrenicy, prezentujące jedynie uznaną wersję prawdy, oskarżającą Serbów, którzy mają skłonność do "użalania się na sobą z powodów niesprawiedliwości dziejowych". Ale w książce nie znajdziemy informacji o saudyjskich wahabitach masakrujących serbskie wioski wokół Srebrenicy czy fińskich patologach udowadniających fałszerstwo mordu w Račaku. W przypadku Bałkanów widać bezradność autora w obiektywnym naświetleniu realiów politycznych, ekonomicznych i wojennych "bałkańskiego kotła".

Całościowo oceniając monograficzne "Powojnie", praca zasługuje na ocenę pomiędzy 7 a 8 w dziesięciostopniowej skali. Zaważył na tym jasny i przystępny sposób narracji, który ujawnia olbrzymią erudycję profesora Judta. Drobne wahnięcia merytoryczne dotyczące obszarów "Nowej Europy" można zrzucić na karb ogromnego skomplikowania relacji na wschód od Łaby, w czym nie wyznają się nawet tutejsi mieszkańcy, a co dopiero profesorowie zza Atlantyku.

Hubert Kuberski


dodano: 2009-05-05


Kalendarium

28 marca 845: Wikingowie złupili Paryż.

Bieżący numer

15 marzec 2024
nr 3 (776)

Prenumerata  | Reklama  | Kontakt

Zamknij X

Błąd wczytywania.

Zamknij X